Rozdział 2

         Blondyn o szaro – niebieskich oczach siedział na korytarzu na parapecie. Patrzył się na niebo. W pewnej chwili zauważył spadającą gwiazdę i nie wiedzieć czemu, pomyślał: ” chcę żeby była moja„. Zastanawiał się nad sensem swojego życia. Był wolny – to było pewne. Mógł robić co mu się podoba, w końcu już nie było Voldemorta. Ale co mu po tym ? Nie wiedział jak ma się zachowywać. Dalej innych wyzywać, ubliżać i męczyć ?
-Malfoy, a ty co, spać nie możesz ? – usłyszał za plecami. Wstał z parapetu, po czym odwrócił się w stronę z której przed chwilą wydobył się głos dziewczyny.
-A ty co Granger, nudzisz się ? – zapytał , uśmiechając się drwiąco. – Jak chcesz to możemy się zabawić. – dodał, poruszając do góry brwiami.
-Spadaj, idioto ! – krzyknęła, zapominając , że jest noc. Po chwili usłyszeli kroki.
-I co narobiłaś ? – warknął. – Chodź. – dodał, łapiąc ją za rękę. – Szybciej. – pośpieszał. Nie chciał dostać kary już na początku roku szkolnego i to jeszcze przez szlamę. – Wchodź. – zażądał i wepchnął ją do schowka na miotły, rozglądnął się , po czym wszedł do małego pomieszczenia.
-I co ? Teraz nie uciekniesz. – powiedział, przybliżając się jeszcze bardziej do brunetki.
-Mogę zacząć krzyczeć.
-Czyżby ? – kiwnęła głową. – I ściągnąć na siebie kłopoty ? No,no, Granger. Zaskakujesz mnie. – położył rękę na jej tali.
-Bierz tą brudną łapę.
-Jesteś taka naiwna, Granger. Ale wiesz ? Masz rację, zabiorę swoją ‚łapę‚, bo jeszcze ubrudzę się szlamem. – powiedział, a następnie wyszedł ze schowka, zostawiając dziewczynę samą.
Wszedł do swojego dormitorium , rozebrał i nie zastanawiając się już nad niczym, położył do łóżka. ‚Jak ja mogłem zapomnieć odznaki ? ‚ – pomyślał. Położył ręce pod głowę, zamknął oczy i już po chwili odpłynął w krainę Morfeusza.


          Myślami był daleko stąd. Nie mógł się na niczym skupić. Wpatrywał się tępo w Snape, który wyjątkowo dzisiaj umył włosy, co zdziwiło wszystkich, tylko nie blondyna. Uśmiechnął się kpiąco, gdy zobaczył jak Granger podnosi rękę i zamiast dodatkowych punktów, dostaje opieprz. Takie akcje właśnie najbardziej lubił. Kochał dokuczać gryfonce , a opiekun jego domu, robił to równie dobrze, co on. W końcu zadzwonił dzwonek. Chłopak podniósł swoje cztery litery , wziął swoją torbę w której nie było zbyt dużo książek, po czym wyszedł z klasy.

-Granger ! – krzyknął blondyn za brunetką, gdy przypomniał sobie, że McGonagall kazała im po eliksirach przyjść do jej gabinetu.
-Do cholery Granger, zatrzymaj się, idiotko ! – krzyknął tak głośno, że wszyscy uczniowie będący w pobliżu po uciekali. Tylko ona stała z przodu samotna.
-A gdzie twoi przyjaciele, Granger ? – zapytał, gdy podszedł bliżej. Dziewczyna poruszyła się niespokojnie i spojrzała na chłopaka z pod byka.
-Czego chcesz ? – syknęła.
-Tego i owego. – odpowiedział, uśmiechając się drwiąco.
-Malfoy, gadaj co masz gadać, bo nie mam czasu.
-Chodź za mną, to się wszystkiego dowiesz. – powiedział. Wyprzedził Hermionę i ruszył przed siebie. Dziewczyna nie bardzo wiedząc co robić, gdyż zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję, wciąż stała w miejscu.
-Idziesz ? – krzyknął, gdy skręcał w prawo. Poprawiła pasek od torby, po czym zaczęła biec w stronę blondyna. Przestała biec , gdy znalazła się obok chłopaka. Zdecydowała. Nie ważne co on chciał, poszła za nim. On szedł obok niej, uśmiechając się , jak mysz do sera. ‚Głupia , mała Granger.’ – pomyślał. Stanął przed drzwiami do gabinetu.
-McGonagall ? – zapytała zdziwiona brunetka.
-A ty co myślałaś ? Że zaprowadzę cię do tego samego schowka co wczoraj i dam ci rozkosz ? -zakpił.
-Pieprz się, Malfoy ?
-Jasne, ale z tobą. – dopowiedział , po czym wypowiedział hasło, które wcześniej podała mu profesorka.
-W końcu jesteście. Myślałam już, że Draco mnie zawiedziesz, a tu proszę , niespodzianka. – rzekła dyrektorka. Chłopak tylko uśmiechnął się drwiąco i usiadł w jednym z  foteli, za jego przykładem poszła gryfonka.
-O co chodzi ? – zapytała Hermiona.
-Po pierwsze , mam dla was rozkład patroli. Po drugie ..
-A co z lekcjami ? Będziemy mieć nieobecność ? – wtrąciła się bezczelnie, gryfonka.
-Proszę mi nie przerywać, Hermiono. – powiedziała dyrektorka, patrząc na dziewczynę surowym wzrokiem. -Otóż, co do lekcji ,to będziecie mieli tą, jak i inne usprawiedliwione, gdyż nie wracacie już na resztę lekcji dzisiaj. I nie przerywaj mi. – zwróciła się do chłopaka, widząc, że chce on o coś zapytać. – Otóż chodzi o to, że pan Malfoy się w ostatnim roku bardzo opuścił w nauce i dlatego ty Hermiono mu pomożesz nadrobić materiał. – spojrzeli zszokowani na siebie, by za sekundę przerzucić swoje spojrzenie z powrotem na dyrektorkę. – Tak, wiem. Pewnie sobie teraz myślicie , co i jak. Otóż, już wam to wszystko wyjaśniam. Obowiązki prefekta naczelnego będziecie mieli nadal takie same i dormitorium też, ale wszystko inne się zmieni. Będziecie mieli osobny plan, taki na który będzie uczęszczać tylko wasza dwójka. Dziennie będziecie mieli tylko po trzy lekcje, ale zaraz po nich idziecie do dormitorium Draco, który ma osobny. Gdy się tam już znajdziecie, zaczyna się twoja rola, Hermiono. Będziesz uczyła Malfoya przez dwie godziny, potem macie przerwę na obiad i znowu wracacie do wspólnej nauki na jeszcze dwie dodatkowe godziny. Pod koniec miesiąca będzie sprawdzana wasza wiedza w formie testu lub pytania. Będziecie musieli też robić wspólne projekty, które będą zadawać wam nauczyciele. Wieczorami macie patrole. Potem idziecie do swoich dormitorium. – skończyła swoją wypowiedź, podając zdziwionym nastolatkom nowy plan lekcji i rozkład patroli. – Miłej współpracy, a teraz proszę was, żebyście wyszli. Ach, jutro macie dzień wolny, ale pojutrze zaczynacie ostrą pracę. Do widzenia. – dodała.


                Wyszli z gabinetu, źli jak osy. Obrzucił brunetkę gardzącym spojrzeniem. Tak bardzo jej nienawidził. Nie chciał z nią się uczyć ani mieć coś wspólnego.
-Pieprznięty , idiota. – szepnęła pod nosem Hermiona.
-Odezwała się kurwa, wszystko-wiedząca-Granger . – warknął.
-Zabić cię , to i tak by było za mało. -odwzajemniła jego spojrzenie.
-Uważaj co mówisz, szlamo.
-Zmień płytę.
-A ty krew. – podszedł do niej. Bardzo blisko. Tak, że stykali się ciałami. Uśmiechnął drwiąco.
-Odwal się, szumowino ! – krzyknęła.
-Od ciebie ? Nigdy , moja droga. – wyszeptał jej do ucha, za co dostał w twarz.
-Już ci mówiłam, nie jestem twoja, idioto ! – krzyknęła, po czym odwróciła się napięcie i zaczęła iść przed siebie, byleby jak najdalej od chłopaka.
-Pożałujesz tego, Granger ! – usłyszała jeszcze za kim zniknęła zza zakrętem.


             Usiadł na łóżku. Nie mógł uwierzyć w to, że McGongall takie coś wymyśliła. To było takie niewiarygodne. Teraz jak na złość będzie musiał się spotykać ze szlamą, którą będzie musiał jakoś ukarać za to, że podniosła na niego rękę. Nie wiedział jeszcze co to będzie, ale jednego był pewien, nie daruje jej tego. Był Malfoyem , a oni nie odpuszczają okazji na to by się zemścić. To musiało być coś bardzo bolesnego. W jego głowie zaświeciła się lampka. Uśmiechnął się do siebie, co.oznaczało jedno – już wiedział co zrobi, by ją zbrudzić z błotem.


           Usłyszał pukanie do drzwi. A już po chwili blondyn wraz ze swoim najlepszym przyjacielem pił w najlepsze swój ulubiony trunek, jakim była Ogniska Whisky.
-No to nieźle cię wrobiła ta stara baba. – rzekł Blaise , gdy ten skończył opowiadać dlaczego nie było go na lekcjach. – Właściwie to Granger też cię ładnie załatwiła, bo masz teraz niezły ślad na twarzy. – dodał.
-Dzięki. Ty to jednak umiesz pocieszać. – zakpił blondyn.
-Do usług. – oznajmił Zabini , na co obaj nastolatkowie się zaśmiali.
-Wiesz.. Tak sobie myślałem i doszedłem do wniosku, że ta Mirabelle jest całkiem ładna. – wyznał brunet.
-I jest z ..
-Tak, wiem.. Ale i tak ją zdobędę, a ty mi w tym pomożesz.
-Chyba śnisz , diable.
-Draco, ja i tak wiem, że mi pomożesz. – uśmiechnął się.
-I dorwiemy, szlamę.
-Tak, dorwiemy, Granger.
-No to mamy układ. – rzekł Blaise, po czym opróżnił do końca swoją butelkę, by po chwili znowu ją napełnić. Pili tak i rozmawiali, układając przy tym idealny plan, by po kilku godzinach picia , usnąć i nie budzić się do samego rana..

1 komentarz: