Szatynka z całej siły trzasnęła drzwiami od
swojego dormitorium. Nie mogła w to uwierzyć. Jak McGonagall mogła jej
to zrobić? Przecież dobrze wiedziała, że nienawidzi Malfoya. Z resztą, z
wzajemnością. A do tego wszystkiego dochodzą te jego sugestie. Na Boga,
co się stało z tym arystokratycznym dupkiem?! Nagle mu szlama tak nie
przeszkadza? Prychnęła, siadając na parapecie. Przyglądała się błoniom,
które były takie spokojne. Wiele roślin, drzew odrastało po wojnie, ale
wszystko emanowało takim błogim spokojem, niczym nie zmąconym
szczęściem. Nawet słońce wyjrzało zza chmur. Westchnęła. Jak ona ma
spędzić cały następny rok, praktycznie żyjąc z Malfoyem. Wystarczało
jej, że przez większość życia miała lekcje z tym bufonem, nie potrzebuje
siedzieć z nim w jednym pomieszczeniu przez kilka godzin dziennie. Ale
gdyby tylko chodziło o siedzenie.. Nie, ona musi jeszcze się do niego
odzywać i się z nim uczyć! Jak nic oceny jej się obniżą, a psychika
siądzie. Ale jakby tego było mało. Ma spędzać do końca roku szkolnego,
kilka godzin dziennie z Malfoyem, sam na sam, w jego dormitorium! Na
Boga, niech McGonagall od razu pozwoli mu ją zgwałcić, byłoby szybciej i
mniej boleśnie. W końcu przecież stałoby się to raz i więcej nie
powtórzyło, a tak to musi teraz widywać go na okrągło.
- Cholera! –
warknęła. Co dyrektorka chce tym osiągnąć? Bo w historyjkę o słabych
stopniach Malfoya nie wierzy. Przecież mogłaby mu dawać dwu godzinne
korepetycje na jakimś neutralnym terenie. Przebolałaby coś takiego, ale
ten pomysł.. Czyżby Minerwa chciała ich pogodzić? Przecież to
niedorzeczne! Malfoy grał jej na nerwach tak jak Hermionie. Może nie w
takim stopniu, ale robił to przy każdej nadarzającej się okazji. Na
lekcjach zawsze przeszkadzał, był arogancki i chamski w stosunku do
nauczycielki Transmutacji, a ona oczekuje od Hermiony, aby ta się z nim
uczyła. Jakby sama nie wiedziała jaki charakter ma ten ohydny Ślizgon.
- Hej Miona, co tutaj robisz? – spytała Mirabelle, wchodząc do pokoju. Szatynka spojrzała na nią zaskoczona.
- Co ja tu robię? Co ty tu robisz? – odparła.
- Ach to nic. – wzruszyła ramionami, uśmiechając się do dziewczyny, po czym usiadła na przeciwko niej.
- Opowiedz – rzuciła, podciągając kolana pod brodę, by zrobić koleżance więcej miejsca.
-
No dobrze, jeśli nalegasz. – odpowiedziała i skierowała swoje
spojrzenie za okno. – Parvati poprosiła McGonagall by zamienić się ze
mną dormitorium, bo bardzo chciała mieszkać z dziewczynami do których
mnie przydzielono. Dyrektorka spytała czy zgadzam się na taką zmianę.
Jak dowiedziałam się, że mieszka z tobą to się zgodziłam i oto jestem. –
zakończyła, zerkając na Hermionę. – Teraz twoja kolej.
- Moja kolej? – spytała, marszcząc brwi.
- Powiedz mi co tutaj robisz. Czemu nie jesteś na lekcjach?
-
Kolejny cudowny pomysł naszej dyrektorki. – warknęła pod nosem, a
brunetka zmarszczyła nos, patrząc na koleżankę. – Widzisz, wymyśliła
sobie, że mam pomóc Malfoyowi, bo opuścił się w nauce w zeszłym roku.
Tak więc będę miała kilka lekcji dziennie, a potem razem z tym.. tym
palantem, mam się udać do jego prywatnego dormitorium, gdzie mamy się
uczyć. Och, mamy też cudowną przerwę na obiad, kiedy się od niego
uwolnię na pół godziny.. cudowne, prawda?
- Nie ciekawie. – przyznała Mirabelle.
-
Niech od razu każe mi się iść z nim pieprzyć, będzie łatwiej dla ich
obojga. – zirytowała się, a Panna Zahiri spojrzała na nią zaskoczona.
Dopiero po chwili do Hermiony dotarło, że powiedziała to na głos i mogło
to zabrzmieć co najmniej dziwnie.
- Łatwiej dla ich obojga? –
spytała dziewczyna. Granger westchnęła. Jak jej tego nie powie, to komu,
prawda? Harry, Ronald, czy Ginny nie przyjmą tego do informacji. Z
resztą, nie wyglądają na takich co aktualnie szaleńczo się nią
interesują.
- Ostatnio spotkałam Malfoya na korytarzu. Było późno, a
żadne z nas nie miało odznaki prefekta, więc mogliśmy dostać szlaban za
bycie poza dormitorium o tej porze. Usłyszeliśmy korki i ten.. niewyżyty
arystokratyczny dupek zaciągnął mnie do jakiegoś schowka, twierdząc, że
nie chce dostać szlabanu, potem.. a raczej od tamtej chwili rzuca w
moją stronę jakimiś sugestiami.. Mam po prostu go dość. – westchnęła
bezradnie.
- Sugestiami? – spytała, marszcząc brwi.
- No
sugestiami.. na przykład dzisiaj, powiedziałam do niego „pieprz się” bo
mnie zdenerwował jak zawsze, a on sobie spokojnie odpowiedział, że jasne
ale za mną.
- No.. to widzę, że masz barnie u Malfoya – zaśmiała
się, trącając Hermionę ręką. Szatynka zaśmiała się. Branie u Malfoya..
dobre sobie. Nagle dziewczyna przypomniała sobie jak uderzyła Dracona i
była pewna, że srogo tego pożałuje, mimo iż było warto. – Co jest?
-
Nawet nie chcę wiedzieć co ta kanalia wymyśli.. – odparła i spojrzała na
koleżankę. – Strzeliłam mu w pysk, bo już nie wytrzymałam.. Teraz to
dopiero sobie zrujnowałam życie. – westchnęła.
- Oj, przestań. Niby
co ci zrobi? Pewnie się wkurzył jak nic i będzie ci dokuczał jak zawsze,
ale przecież nie zrobi nic strasznego. – odpowiedziała Mirabelle.
-
Nie znasz Malfoya. – rzuciła szatynka, patrząc na nią intensywnie, choć
jej wzrok zdawał się być nieobecny. – Jak raz podpadniesz, to już nie
ma dla ciebie ratunku, a ja.. Ja podpadam mu przez całe życie, a dziś,
drugi już raz szczerze powiedziawszy, przywaliłam tej kanalii. Wtedy
odpuścił, ale teraz? Teraz będzie inaczej.. Jest wściekły, wiem to.
-
W takim razie, musimy coś zrobić, żebyś to ty odegrała sie na nim, a
nie on na tobie. – rzuciła Panna Zahiri zeskakując z parapetu. Podeszła
do kufra, którego Hermiona wcześniej nie zauważyła. – Całe życie cię
poniża, więc teraz czas, żebyś to ty poniżyła go. – dodała, szukając
czegoś zawzięcie. – Kiedy macie pierwsze wspólne lekcje?
- Zaczynamy pojutrze.
- Wyśmienicie. Zdążymy wszystko przygotować. – odparła zadowolona.
-
Przygotować co? – spytała Hermiona. Nie podobał jej się sposób w jaki
Belle się do niej uśmiecha. Czuła, że nic dobrego nie wyjdzie z jej
pomysłu, ale jaki miała wybór?
- Wiesz, w poprzedniej szkole byłam..
no, powiedzmy sobie szczerze, mam dobre serce, jestem bardzo miła i mam
te wszystkie cechy Gryfonów, ale.. Ludzie w poprzedniej szkole znali
mnie z tego, że zawsze się mszczę. Nigdy nie pozwoliłam nikomu sobą
pomiatać, znam swoją wartość i ty też powinnaś. Jesteś cudowną
dziewczyną, a Malfoy nie ma prawa obrażać cię, tylko ze względu na
pochodzenie. – wyjaśniła, choć szatynka nie bardzo wiedziała co to
wszystko ma znaczyć i co planuje ta przebiegła dziewczyna. – Mówisz, że
Malfoy rzuca w twoim kierunku sugestie? – spytała retorycznie, ale
Hermiona mimo wszystko skinęła głową. – W takim razie, tym razem, damy
mu powód do tych sugestii. – uśmiechnęła się.
- Zaczynam się bać. – wyznała Gryfonka, a Mirabelle zaśmiała się perliście.
-
I masz czego. – przyznała, ponawiając swoje poszukiwania. Nie pozwoli
jakiemuś kretynowi, który ma się za nie wiadomo kogo z powodu swojej
czystej krwi, poniżać tą niewinną, kochaną Gryfonkę, którą zdążyła
bardzo polubić. Nie uda mu się żadna zemsta na brunetce. Nie na jej
warcie.
Hermiona spacerowała szkolnymi korytarzami. Dziś był jej ostatni
dzień wolności, więc musiała się tym nacieszyć. Od jutra zacznie ciężką
pracę, nie tylko nad nauką z tym arystokratycznym dupkiem, a także nad
planem Mriabelle. Wciąż nie mogła uwierzyć, że faktycznie się na to
zgodziła, ale przecież czasu nie cofnie. Belle nieźle się wkręciła w
całą tą akcję. Granger bardzo się cieszyła, że poznała ta dziewczynę.
Była przyjazna, miła, miała dobre serce, ale mimo to, nie dawała komuś
patrzeć na nią z góry i nie miała zamiaru też patrzeć jak Malfoy pomiata
Hermioną. Szatynka nigdy nie widziała kogoś kto aż tak bardzo przejąłby
się jej losem. Jej przyjaciele zwykli jedynie ją pocieszać, mówić, że
Malfoy to idiota i nie ma racji, ale co jej to dało? Dołowała się tak,
czy inaczej. Wylała morze łez przez tego blond włosego arystokratę i
żadne ze słów, które usłyszała od przyjaciół nie pomogło. A ten szalony
plan Panny Zahiri? Nie czuła się z nim pewnie, ale dawał jej nieznaną
siłę. W końcu mogła sprowokować Dracona, zrobić pierwszy ruch i miała
kogoś kto ją w tym wesprze. Westchnęła. Będzie musiała się jutro ostro
postarać, by nie zrujnować wszystkiego. Belle miała już opracowany cały
plan, a wszystko było już gotowe. Wszystko było dopięte na ostatni
guzik, jedynie Hermiona musiała się postarać by niczego nie popsuć
niechęcią do tego bufona.
- Panno Granger! – zawołała za nią
dyrektorka, która właśnie wychodziła zza zakrętu. – Dobrze, że na
panienkę trafiłam. – dodała po chwili, podchodząc do zdziwionej
Gryfonki. Co tym razem? Może ma zaręczyć się z Draconem i urodzić mu
dziesiątki dzieci? Jasne, już to widzi.. – Proszę, to dla ciebie
Hermiono. – podała jej zwinięty pergamin. – Masz tam dokładne instrukcje
jak trafić do dormitorium Pana Malfoya, a także hasło by wejść do
pokoju wspólnego Domu Węża. – wyjaśniała, a Hermiona pokiwała ze
zrozumieniem głową, chowając pergamin do kieszeni spodni. – Wiesz
dobrze, że ich hasło, tak samo jak nasze, zmienia się co miesiąc,
dlatego też Profesor Snape będzie ci je przekazywał pod koniec miesiąca,
gdy będziecie pisać testy sprawdzające waszą wiedzę.
- Rozumiem. – rzuciła, patrząc na Profesorkę.
-
Doskonale. Mam nadzieję, że porządnie się do tego przyłożysz. – dodała.
– Panu Malfoyowi bardzo zależy, by Dracon ukończył szkołę z jak
najlepszymi wynikami.
- Niech się Pani o to nie martwi, Pani Profesor. – odparła Hermiona, uśmiechając się sztucznie do kobiety. – Ja się tym zajmę.
-
Wyśmienicie. – powiedziała i zaraz zniknęła z oczu szatynki. Oj tak,
ona się już postara. Da z siebie wszystko, tego mogą być pewni.
Wyciągnęła kartkę z kieszeni i przeczytała widniejące na niej hasło.
Parsknęła. „Gniazdo smoka”
- Jak oryginalnie. – prychnęła
rozbawiona. Doprawdy, Ślizgoni i ich cudowna inteligencja. Aż ma się
wrażenie, że Malfoy osobiście wymyślił te hasło, bo dosłownie emanuje od
niego jego głupotą. Hermiona zaśmiała się, kręcąc głową i ruszyła dalej
korytarzem, by dokończyć swój spacer. Za niecała godzinę Mirabelle
kończy lekcje, a potem obie udadzą się do swojego dormitorium, żeby
powtórzyć cały plan. Muszą mieć pewność, że wszystko pójdzie dobrze.
Malfoy nie może przecież niczego zwęszyć, to by zepsuło wszystko.
Mirabelle skakała wokół szatynki, poprawiając każdy
niedopracowany szczegół. To poprawiała jej lekko podkręcone włosy, to
muskała jej policzki różem, czy też wygładzała niewidoczne fałdy
spódniczki. Hermiona przejechała usta pomadką w kolorze skóry. Musiała
przyznać, że wyglądała przepięknie. Biała bokserka z koronkowymi
wykończeniami i niebieska spódnica z wysokim standem wyglądały ze sobą
przepięknie, a brązowy pasek z dużą klamrą tylko dopełniał cały strój.
Jedyne co przeszkadzało dziewczynie, to krótkość spódniczki. Nie czuła
się zbyt dobrze z tak mocno odsłoniętymi nogami. A dokładniej nie czuła
się dobrze z faktem, że będą tak odsłonięte, gdy będzie siedziała sam na
sam z Draconem. Westchnęła. Musiała to zrobić, obiecała Mirabelle, że
się nie wycofa, a wszyscy doskonale wiedzą, że Gryfoni zawsze dotrzymują
danego słowa.
- Wyglądasz nieziemsko. – rzuciła po raz kolejny Panna Zahiri. – To musi wypalić.
-
Miejmy nadzieje, że wypali. – westchnęła szatynka i odsunęła się od
lustra. Narzuciła na ramiona szatę Domu Lwa i zaczęła powoli zapinać
guziki.
- A więc, zaczynacie od Transmutacji, a potem dwie godziny Eliksirów? – spytała Belle.
-
Dokładnie. – przytaknęła Gryfonka, wyciągając włosy spod ciemnej szaty.
Wygładziła niewidoczne fałdki i spojrzała na koleżankę. – Jesteś pewna,
że to..
- Nie wycofasz się już. – zagroziła. – Wszystko jest już gotowe. Wiesz, że to właściwa rzecz do zrobienia.
-
Właściwa? Wątpliwe. – odparła, łapiąc torbę z książkami i zeszytami. –
Ale chyba powinnam to zrobić, prawda? – zagadnęła, patrząc na
przyjaciółkę. Chciała wyczytać w jej twarzy, że robi dobrze. Chciała
mieć pewność, że tak powinno być. – W końcu, ile można, nie?
-
Dokładnie. Musimy skończyć z terrorem Malfoya. – odpowiedziała i
uśmiechnęła się do szatynki. – Chodźmy na śniadanie. – rzuciła i złapała
szkolną torbę. Gdyby nie fakt, że partnerem Hermiony do nauki jest
Malfoy, to nawet by jej zazdrościła całego tego układu. Ale powiedzmy
sobie szczerze, kto chciałby utknąć w jednym pokoju na cztery godziny z
tym arystokratycznym dupkiem? Chyba nikt oprócz jego przyjaciela.
Dziewczyny weszły do wielkiej sali, rozglądając się dookoła. Kilku
chłopców z różnych domów zwróciło na nie swoje spojrzenie. Wszyscy
przedstawiciele płci męskiej, między rokiem czwartym, a siódmym, uważali
Mirabelle za najładniejszą dziewczynę w Hogwarcie, co doprowadziło
Pansy Parkinson do szału. Ślizgonka próbowała wszystkiego, żeby tylko
znowu spojrzenie wszystkich spoczęło na niej. Bezskutecznie, została
oficjalnie zepchnięta na drugie miejsce, a to bardzo jej nie
odpowiadało. Teraz jednak wszyscy zawahali się co do tej decyzji.
Chłopcy mierzyli Hermionę uważnym wzrokiem i przyglądali się jej
pomalowanej twarzy i uroczym lokom. Wyglądała naprawdę ładnie i nawet
kilku Ślizgonów przyłapało się na patrzeniu w jej stronę. Jednym z nich
był Draco Malfoy co szatynka zauważyła niemal od razu. Spojrzała na
chłopaka z wyższością, co ogromnie go rozśmieszyło. Pansy, która
siedziała obok arystokraty, zerkała to na niego to na Gryfonkę z miną,
która nie wróżyła nic dobrego.
- Dobry początek. – powiedziała szatynce na ucho Panna Zahiri, po czym obje parsknęły śmiechem i udały się do stołu Gryfidoru.
-
Cześć wam. – przywitała się Hermiona siadając przy Ginny, a Belle
zajęła miejsce obok niej. Dziewczyna posłała ciepły uśmiech chłopcom,
którzy siedzieli przed nią. – Pamiętacie Mirabelle, prawda? – spytała.
-
Tak, oczywiście. – odpowiedział Harry, posyłając zarówno brunetce, jak i
szatynce, przyjazny uśmiech. Ronald mruknął coś tylko pod nosem i
zaczął pałaszować swoje śniadanie, a Ginny utkwiła wzrok w talerzu.
Hermiona zmarszczyła nos widząc ich zachowanie.
- Może powinnam.. – zaczęła Belle, mówiąc tak by tylko Granger ja usłyszała, ale szatynka szybko jej przerwała.
-
Nigdzie nie pójdziesz. Siedzimy razem w tym bagnie. – odparła, a potem
obie sie uśmiechnęły i gdy tylko McGonagall skończyła swoje krótkie
ogłoszenie, zaczęły jeść.
Hermiona zaciskała rękę na pasku torby.
Przez wszystkie lekcje panowała między nimi martwa cisza, a Dracon
jedynie czasami dyskretnie na nią zerkał, by zaśmiać się pod nosem.
Szatynka nie czuła się z tym pewnie, bo nie wiedziała co to wszystko
może znaczyć. Nie podobała sie jej też ta cisza, która panowała między
nimi teraz, gdy szli lochami do pokoju wspólnego Domu Węża.
-
Jesteśmy. – powiedział spokojnie, a zaraz potem wypowiedział hasło,
które wczoraj Hermiona otrzymała od McGonagall. Szatynka stłumiła śmiech
słysząc ponownie ich hasło. – Panie przodem. – powiedział, wskazując na
wejście. Gryfonka skinęła głową w podzięce i weszła do środka, a zaraz
za nią Dracon. Rozejrzała się uważnie po pokoju wspólnym Ślizgonów. Był
bardzo surowy i ponury, ale zielonkawe światło, które było efektem
jeziora znajdującego się nad pokojem wspólnym, było niesamowite. – Tędy.
– odezwał się po chwili, wskazując na kamienne schody. Szatynka ruszyła
we wskazanym przez niego kierunku. Wchodząc po schodach bujała lekko
biodrami, powtarzając sobie w głowie wszystko co powiedziała jej Belle. –
To tutaj. – oznajmił chłopak, gdy znaleźli się na najwyższym piętrze.
Podszedł do dużych, drewnianych drzwi ze smokiem rzeźbionym w złocie i
klamce z tego samego tworzywa. Wypowiedział pod nosem nieznane jej hasło
i otworzył drzwi, gestem ręki zapraszając dziewczynę do środka. Nie
rozumiała jego uprzejmości i dobrych manier. Nie zwykł ich okazywać w
stosunku do niej.
- Od kiedy jesteś dżentelmenem? – spytała. Nie
mogła już nieść tej wszechobecnej ciszy, która ją dobijała. Malfoy
zaśmiał się pod nosem, zamykając drzwi.
- Od zawsze nim byłem. – odparł, rzucając torbę na podłogę.
- Może, ale nie dla mnie.
-
Ale wcześniej nie musiałem siedzieć z tobą po cztery godziny dziennie w
moim dormitorium. – powiedział, podchodząc do niewielkiej szafki z
której wyjął nieznany jej napój. Na pierwszy rzut oka mogła stwierdzić,
że rzucił na nią zaklęcie zamrażające. – Rozgość się. – dodał, widząc
jak dziewczyna stoi przy wejściu.
- Dość trudne zadanie, nie sądzisz? – spytała, kładąc torbę na podłodze, tuż przy jego łóżku.
-
A to niby dlaczego? – zdziwił się. Szatynka zrobiła kilka kroków w jego
kierunku. Zadarła głowę do góry i spojrzała w jego stalowe oczy.
-
Nie wiem i nie chcę wiedzieć ile dziewczyn miałeś w tym pokoju.
Osobiście nie chciałabym siąść na miejscu w którym.. dawałeś rozkoszy
którejś z dziewczyn. – odparła, a on zaśmiał się pod nosem.
- Jeśli
chcesz, to dam ci rozkosz w każdym miejscu w tym pokoju. – rzucił,
patrząc na nią sugestywnie. – Wtedy będziesz czuć się komfortowo siedząc
gdziekolwiek.
- Dziękuje, ale nie skorzystam. – odparła, poklepując
go po klatce piersiowej i odeszła. Chłopak uśmiechnął się półgębkiem.
Złapał dwie kryształowe szklanki i nalał do nich napoju, który wcześniej
wyciągnął z szafki. – Mam nadzieję, że zmieniasz regularnie pościel. –
powiedziała na głos swoja myśl.
- Masz obsesje na punkcie mnie
uprawiającego seks, czy tylko tak bardzo mnie pragniesz? – spytał
rozbawiony jej uwagą i podał jej szklankę. Dziewczyna spojrzała na
brązowy napój i odłożyła go na stolik nocny. Usiadła na łóżku i zrobiła
minę myśliciela. Draco upił łyk napoju, przyglądając jej się uważnie.
-
Będziesz miał coś przeciwko jak się rozbiorę? – spytała, a on opluł się
trunkiem. Spojrzał na dziewczynę zszokowany. Szatynka zmarszczyła brwi.
– Co cię tak dziwi? Chcę zdjąć z siebie szatę i tyle. – odparła, choć w
duchu miała ochotę wybuchnąć śmiechem na jego reakcję. Blondyn
zarumienił się delikatnie, prawie niewidocznie, a jej przeszło przez
myśl, że mimo wszystko, wygląda tak całkiem uroczo. Szybko się jednak
skarciła za tą myśl.
- Jasne, rozbierz się. Możesz nawet ściągnąć
wszystko. – odpowiedział, przywracając na twarz swój firmowy uśmieszek.
Hermiona parsknęła śmiechem i powoli zaczęła odpinać swoją szatę. Draco
sięgnął swoją torbę i wyszukał w niej kilku podręczników. Szatynka
odłożyła na bok niepotrzebny strój i poprawiła krótka spódniczkę.
Założyła nogę na nogę i odetchnęła z ulgą.
- Od razu lepiej. –
przyznała, przykuwając tym uwagę blondyna. Draco przyglądał jej sie
zdziwiony. Dokładnie analizował jej zgrabne, opalone nogi, zgrabną
sylwetkę i duże, krągłe piersi, które niemal wyskakiwały jej z obcisłej
bluzki. Szatynka uśmiechnęła się pod nosem. A może Mirabelle ma rację?
Bawienie się kosztem Dracona dawało jej cholernie dużo satysfakcji.
Dziewczyna odchrząknęła, a Malfoy szybko odwrócił wzrok od jej piersi i
spojrzał na jej twarz. – Możemy zaczynać? – spytała, a on skinął głową.
Usiadł na łóżko obok dziewczyny, jednak w odpowiedniej odległości i
spojrzał w podręcznik. Hermiona wyszukała wybrany temat i zaczęła
wszystko tłumaczyć Dracnowi. Nie mogła się już doczekać dnia
jutrzejszego i kolejnej niespodzianki jaką zrobi Ślizgonowi wraz ze
swoja przyjaciółką. Ale tym razem muszą się bardziej postarać.
Oho coś się szykuje ciekawe co za zemsta :)
OdpowiedzUsuń